Powódź zatorowa w Płocku.
12 lutego, 2021Powódź zatorowa w Płocku.
Powódź zatorowa to jedno z groźniejszych zagrożeń powodzią ma rzece. Mówienie o tym jako zagrożeniu czy też stanach alarmowych jest wygładzaniem tego tematu. W prawdzie siłami natury, a może niewielkimi ładunkami wybuchowymi jak mówią mieszkańcy udało się zlikwidować chwilowe zagrożenie. Na długości około 58 km Wisła nadal jest jedną wielką taflą lodu. Lód, który dotychczas podnosił wodę w Płocku spłynął poniżej. Nie oznacza to jednak, że jest on już niegroźny. Mocno ujemne temperatury powodują i spadek poziomu Wisły powodują, że będzie się on odkładał w płytkich częściach zbiornika. Pomiędzy Płockiem i Włocławkiem takich płycizn jest całe mnóstwo. Począwszy już od Soczewki tworzą się spiętrzenia lodu, który ruszył spod Płocka i tego, który połamał się od obniżenia poziomu wody. GALERIA ZDJĘĆ – KLIKNIJ TU !!!
Lodu przybywa.
Spiętrzenie takie na powierzchni około 70 km kwadratowych nie jest niczym dobrym. Obecnie panują temperatury ujemne co powoduje odkładanie się co raz grubszej skorupy lodowej. W miejscach wypłyconych zapewne osiadają wciskane pod tafle lodową kawałki popękanego lodu spływającego z góry rzeki.
Wiele kawałków lodu różnej wielkości napływa na jednolitą taflę i powoduje spiętrzenie pokrywy lodowej.
Zator obrasta w siłę.
Przeglądając dziś stany wody w Wiśle dostrzegłem jak mi się wydaje jedno niepokojące zjawisko. Wszystkie stacje hydro pomiędzy Warszawą, a Włocławkiem pokazują spadek poziomu Wisły. Natomiast stacja w Kępie Polskiej wskazała spadek w dniu “odpuszczenia” zatoru w Płocku, już następnego dnia wzrost do najwyższego poziomu z dnia kulminacji w Płocku. Niestety sam Płock nie posiada stacji hydrologicznej dostępnej na mapie IMGW.
Nie wróży to dobrze. Oznacza bowiem, że pomiędzy Kępą Polską, a Płockiem utworzył się jakiś zator lodowy. Oczywiście może to oznaczać również, że zator z bliskiej okolicy Płocka, który spłynął w dół usadowił się w okolicach Soczewki lub poniżej i nadal blokuje przepływ wody. Tak czy inaczej w którymś miejscu jest problem i to może być bardzo poważny problem. Przepływ przez stopie wodny Włocławek na poziomie 1200 m sześciennych na sekundę także nie jest zbyt duży.
Z informacji prasowych wynika, że zator z Płocka przeniósł się do Nowego Duninowa gdzie została zalana droga krajowa nr. 62 w kierunku Włocławka. Czyli potwierdziły się niestety moje przypuszczenia, że zator z Płocka jedynie przesunął się w stronę Włocławka i tylko na jakiś czas oddalił zagrożenie Płocka. Osobiście obawiam się, że zatory w okolicach Duninowa i Kępy Polskiej znajdującej się powyżej Płocka o około 20 km mogą w pewnej chwili skumulować się i narobić dużo problemów.
O ile zator poniżej Płocka mógł osiąść na dłuższy czas uwięziony na płyciznach o tyle zator z Kępy Polskiej może ruszyć wcześniej dorzucając do zbiornika Włocławskiego duże ilości śryżu i połamanej kry lodowej.
Lodołamacze ruszą kiedy nastanie odwilż.
Jak wskazuje RZGW Wody Polskie lodołamacze nie mogą ruszyć do akcji z powodu zbyt wysokich mrozów. Mógłbym tu wspomnieć o tym, że mrozy to były kiedyś i że wtedy lodołamacze działały bez przeszkód. Nie wnikam w politykę RZGW. Myślę, że na tym etapie do jakiego doszło faktycznie łamanie lodu od Włocławka mogłoby spowodować zagrożenie zarówno dla lodołamaczy jak i samego stopnia wodnego we Włocławku. Rozbijanie gładkie tafli zalewu mogłoby spowodować ruszenie spiętrzonego zatoru na zbiorniku. Uwolnione w ten sposób masy lodu mogłyby nie dać szans nadwątlonej zębem czasu zaporze we Włocławku.
Żałuję, że nie ma już z nami profesora Marka Grzesia. Wiem, że teraz bylibyśmy razem w okolicy Płocka, Włocławka, a nawet Kępy Polskiej tworząc dokument o sile rzeki. Może kiedyś ktoś w końcu zrozumie, że stawianie zapór na rzekach nie powoduje wzrostu bezpieczeństwa, a wręcz przeciwnie stwarza je w dużym stopniu.